Witam,
Chcę wam przedstawić moją pracę pisemną, która jest opowiadaniem.
Temat to oczywiście: "Kruchość wobec śmierci".
Przypominam, że autorów opowiadań można nagradzać punktami reputacji. Myślę, że się spodoba i życzę miłej lektury
Mam 17 lat.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta historia pozostanie w mojej pamięci do końca życia. Jako młody człowiek poznałem pewną kobietę o imieniu Maria. Była ona pogodną i jednocześnie interesującą osobą. Bardzo dobrze się rozumieliśmy co z czasem zbliżało nas do siebie.
Po pewnym czasie zamierzaliśmy założyć i powiększyć przyszłą rodzinę. Po wielu latach starań o dziecko Maria oznajmiła mi, że cierpi na nowotwór, który ma wysokie stadium zaawansowania i w tej chwili jest nie do wyleczenia. Niedługo po tym została skierowana do specjalnej kliniki gdzie po kilku miesiącach odwiedzin, oraz nadziei na polepszenie się wyników doznałem szoku. W środku nocy obudził mnie głośny dźwięk telefonu dobiegający z dużego pokoju, po czym wstałem i go odebrałem. Był to lekarz, który poinformował mnie, że moja ukochana zmarła niecałe trzydzieści minut temu na skutek pogorszenia się stanu co konsekwentnie doprowadziło do niedotlenienia mózgu. Po tej wiadomości nie mogłem w to uwierzyć. Zacząłem rozpaczać, nie mogłem sobie znaleźć miejsca, jeść i spać.
Przez cały czas zadawałem sobie pytania: "Dlaczego ona?", "Czemu akurat nas to spotkało?" i z czasem zaczynałem się obwiniać, że nie mogłem temu w pewien sposób zapobiec.
Jej śmierć uświadomiła mi, że człowiek jest istotą kruchą, oraz śmierć nie musi być końcem, a początkiem lepszego życia u boku stwórcy.
Obecnie mam sześćdziesiąt lat i cierpię na AIDS, ponieważ jakiś czas temu spotkałem na ulicy ubogiego człowieka, który sprawiał wrażenie spragnionego. Więc dałem mu się napić z mojej butelki po czym całkiem podświadomie zaraz po nim napiłem się z tego samego tworzywa.
Wtedy nawet nie myślałem jakie to może ciągnąć za sobą konsekwencje. Najprawdopodobniej był nosicielem wirusa HIV, który wywołał u mnie chorobę jak wcześniej wspomniałem nazywaną "AIDS".
Niedługo odejdę z tego okrutnego świata, lecz ta cała historia nauczyła mnie, że człowiek wobec śmierci jest bezradny. Miłość życia przemija, a zwyciężą bezwzględna kostucha.
Chcę wam przedstawić moją pracę pisemną, która jest opowiadaniem.
Temat to oczywiście: "Kruchość wobec śmierci".
Przypominam, że autorów opowiadań można nagradzać punktami reputacji. Myślę, że się spodoba i życzę miłej lektury
Mam 17 lat.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta historia pozostanie w mojej pamięci do końca życia. Jako młody człowiek poznałem pewną kobietę o imieniu Maria. Była ona pogodną i jednocześnie interesującą osobą. Bardzo dobrze się rozumieliśmy co z czasem zbliżało nas do siebie.
Po pewnym czasie zamierzaliśmy założyć i powiększyć przyszłą rodzinę. Po wielu latach starań o dziecko Maria oznajmiła mi, że cierpi na nowotwór, który ma wysokie stadium zaawansowania i w tej chwili jest nie do wyleczenia. Niedługo po tym została skierowana do specjalnej kliniki gdzie po kilku miesiącach odwiedzin, oraz nadziei na polepszenie się wyników doznałem szoku. W środku nocy obudził mnie głośny dźwięk telefonu dobiegający z dużego pokoju, po czym wstałem i go odebrałem. Był to lekarz, który poinformował mnie, że moja ukochana zmarła niecałe trzydzieści minut temu na skutek pogorszenia się stanu co konsekwentnie doprowadziło do niedotlenienia mózgu. Po tej wiadomości nie mogłem w to uwierzyć. Zacząłem rozpaczać, nie mogłem sobie znaleźć miejsca, jeść i spać.
Przez cały czas zadawałem sobie pytania: "Dlaczego ona?", "Czemu akurat nas to spotkało?" i z czasem zaczynałem się obwiniać, że nie mogłem temu w pewien sposób zapobiec.
Jej śmierć uświadomiła mi, że człowiek jest istotą kruchą, oraz śmierć nie musi być końcem, a początkiem lepszego życia u boku stwórcy.
Obecnie mam sześćdziesiąt lat i cierpię na AIDS, ponieważ jakiś czas temu spotkałem na ulicy ubogiego człowieka, który sprawiał wrażenie spragnionego. Więc dałem mu się napić z mojej butelki po czym całkiem podświadomie zaraz po nim napiłem się z tego samego tworzywa.
Wtedy nawet nie myślałem jakie to może ciągnąć za sobą konsekwencje. Najprawdopodobniej był nosicielem wirusa HIV, który wywołał u mnie chorobę jak wcześniej wspomniałem nazywaną "AIDS".
Niedługo odejdę z tego okrutnego świata, lecz ta cała historia nauczyła mnie, że człowiek wobec śmierci jest bezradny. Miłość życia przemija, a zwyciężą bezwzględna kostucha.